Wbrew temu, co można gdzieniegdzie przeczytać, olej rzepakowy bądź lniany NIE jest wystarczającym źródłem kwasów omega 3 i omega 6. Z bardzo, bardzo wielu względów. Jako że teoria ta zdobyła bardzo dużą popularność, a spożycie kwasów tłuszczowych jest kluczowe dla naszego zdrowia, warto się jej przyjrzeć bliżej, bez wchodzenia w nudne szczegóły:
Istnieje kilka ważnych dla zdrowia kwasów tłuszczowych. Jeden z nich to ALA, podstawowy omega 3, obecny w oleju lnianym i rzepakowym. Nasz organizm syntetyzuje z niego niewielkie ilości zaawansowanej formy omega 3, EPA, a z tego z kolei – DHA.
Drugi to LA, podstawowy kwas omega 6, również obecny w tych olejach. Z niego z kolei wytwarzamy w organizmie GLA, również w niewielkich ilościach.
Istotne będą tutaj dwa problemy:
Po pierwsze, kwasy tłuszczowe wysycają organizm POWOLI. Do tego stopnia, że można tu mówić o całych latach, które upływają zanim duże dawki danej substancji wysycą nasze błony komórkowe. Jeśli mamy za mało na przykład kwasów EPA i DHA, co prowadzi do depresji, można zażywać suplementy z megadawkami, wtedy nasz stan zacznie się powoli poprawiać, mniej więcej po roku wszystko powinno być już wyrównane. Gdybyśmy ten sam efekt chcieli osiągnąć olejem lnianym lub rzepakowym, trwałoby to wielokrotnie dłużej, a prawdopodobnie nigdy by się nie powiodło, bo po prostu nasz organizm wytwarzałby EPA i DHA wolniej, niż jest to potrzebne do regeneracji mózgu. W końcu gdyby robił to odpowiednio, nie mielibyśmy niedoboru…
I tu jest drugi problem, tempo wytwarzania trzech najistotniejszych kwasów tłuszczowych. Ono zależy nie tylko od genów, ale też od dziesiątek innych czynników. Dla przykładu, osoba chora na cukrzycę wymaga kilka razy większej ilości kwasu LA aby wytworzyć z niego GLA. W efekcie niedobory tego drugiego powodują neuropatie, które można leczyć jego suplementacją. Teoretycznie można ten sam efekt uzyskać stosując kwas LA i opierając się na syntezie w organizmie, ale wymagałoby to ilości po prostu gigantycznych, jednocześnie blokując szlak metaboliczny wytwarzający inne kwasy tłuszczowe.
Innymi słowy, po pierwsze nie wiemy, czy nam danych kwasów tłuszczowych brakuje i jak bardzo, po drugie nie wiemy, czy nasz organizm wytworzy te bardziej „zaawansowane” – EPA, DHA i GLA. Są już dziesiątki prób klinicznych, w których suplementacja GLA okazała się zbawienna dla osób chorych, a ponieważ „surowiec” do jego produkcji, czyli podstawowy kwas LA (obecny np w oleju rzepakowym) praktycznie każdy z nas dostarcza wręcz w nadmiarze, można zgadywać, że dla całych rzesz populacji ŻADNA ilość tych „podstawowych” kwasów nie będzie odpowiednia. Bo skoro szkodliwy nadmiar to za mało, ile powinniśmy brać? I co zrobić z nieodłącznie wiążącymi się z tym nadmiarem skutkami ubocznymi?
Podobnie EPA i DHA, tutaj badań które wykazały zalety spożywania przez ludzi zdrowych, teoretycznie nie mających niedoboru jest jeszcze więcej. To one właśnie, a nie olej roślinny dwukrotnie redukowały ryzyko choroby Alzheimera. To one, a nie olej roślinny spożywane przez matkę zmniejszały ponad dwukrotnie ryzyko autyzmu u dziecka. To one wreszcie leczyły depresję i zaburzenia nerwicowe.
Oczywiście są ludzie, dla których zwykłe, podstawowe kwasy tłuszczowe są wystarczające. Ale dotyczy to osób po pierwsze zdrowych, po drugie mających dobre geny, po trzecie zaś mających dobry poziom już na starcie.
Kwasu GLA, będącego „zaawansowaną” formą omega 6 nie ma chyba co tu omawiać, jako że jego główne zastosowanie dotyczy suplementacji u osób chorych. Mają one często bardzo poważnie upośledzoną zdolność jego syntezy, co prowadzi do ciężkich niedoborów. Co gorsza, definicja „choroby” też jest niejasna. Dla przykładu, przebyta infekcja wirusem Epsteina-Barr sprawia, że organizm radzi sobie potem gorzej, chociaż teoretycznie jest już zdrowy. Efekty lecznicze potrafią być naprawdę potężne, w jednej z prób klinicznych suplementacja dosłownie cofnęła stwardnienie rozsiane, pozwalała też odstawić leki chorym na reumatoidalne zapalenie stawów.
https://stwardnienie.naturalneleczenie.com.pl/gla.html
https://rzs.naturalneleczenie.com.pl/gla.html
Dawki lecznicze są dość drogie, powinno się zażywać 10 do nawet 20 ml oleju z wiesiołka dziennie. Mniejsze porcje „zapobiegawczo” dla osób zdrowych nie bardzo mają sens, bo po prostu zdrowy organizm produkuje w ciągu dnia na tyle duże ilości, że typowa „tabletka z apteki” nie ma niemal żadnego wpływu na bilans. Każdy sam powinien ocenić, czy warto wydać kilkaset zł na kilkumiesięczną terapię podnoszącą stężenie GLA w organizmie. W jednym z badań okazało się, że osoby regularnie spożywające rośliny bogate w ten kwas mają kilkukrotnie niższe ryzyko nowotworu żołądka.
EPA i DHA powinno się zażywać codziennie, ciężko tu ustalić odpowiednie dawki, gdyż brak odpowiedniej ilości badań, by wysnuć jednoznaczne wnioski. Prawdopodobnie 200 mg EPA dziennie (w tabletce praktycznie zawsze jest taka sama proporcja EPA do DHA) jest wystarczające, a może nawet zbyt wysokie dla osoby zdrowej. Ludzie chorzy, a także podejrzewający niedobory powinni najpierw zrobić wielomiesięczną, dość kosztowną (ale nie aż tak jak w przypadku GLA) terapię podnoszącą poziom w mózgu i regenerującą te fragmenty organizmu, gdzie te kwasy są niezbędne. Powinno się wtedy stosować dawki około 2000 mg EPA dziennie. Można bez większych problemów uzyskać te ilości z ryb, z tym że powinno się wtedy liczyć z wysokim stężeniem różnych toksyn w ich ciałach. Wegetarianie powinni bezwzględnie stosować suplementację.
Można z dużą dozą prawdopodobieństwa podejrzewać, że znakomita większość czytających te słowa ma niższe niż optymalne stężenie EPA i DHA w organizmach i odniosą korzyści z tej „wstępnej” suplementacji większymi dawkami, ewentualnie można zmniejszyć je połowę, do 1000 mg EPA dziennie.
Szereg innych kwasów tłuszczowych budzi sporo kontrowersji. Dla przykładu, kwas oleopalmitynowy jednocześnie w próbach klinicznych w formie suplementu poprawiał stan zdrowia pacjentów, ale badania jego stężenia we krwi wśród populacji wykazały, że osoby mające najwyższe stężenie mają wysokie ryzyko schorzeń. Może dzieje się tak dlatego, że jest on obecny w pokarmach które są niezdrowe z innych przyczyn? Ciężko tu cokolwiek rozstrzygnąć. Jest on reklamowany jako jeden z suplementów „długowieczności”, ale na chwilę obecną jego status jest niejasny.
Nie chcę tutaj rozstrzygać, czy kwasy tłuszczowe obecne w na przykład oleju kokosowym czy w oliwie z oliwek są zdrowe, czy też nie. W próbach klinicznych zazwyczaj wykazywały pozytywne działanie, ale trzeba pamiętać, że wiele substancji pomaga w jednym wypadku, a szkodzi w innym.
Pozostają kwasy omega 9, one są obecne głównie w oliwie z oliwek. Tu nie ma aż tak dramatycznych wyników suplementacji, jak w przypadku GLA czy EPA, niemniej w bardzo wielu badaniach oliwa z oliwek znacznie poprawiała stan zdrowia czy przedłużała życie zwierzętom laboratoryjnym. Problem w tym, że oliwa z oliwek zawiera jednocześnie szereg innych prozdrowotnych substancji, ciężko więc rozstrzygnąć, który czynnik odpowiadał za poprawę zdrowia.
Jak już piszemy o tłuszczach, informacje o tym, jakoby smażenie na oliwie czy olejach powodowało pojawianie się substancji rakotwórczych, zwłaszcza akrylamidu, są bardzo mocno przesadzone. Ich ilości są mikroskopijne i nie mają praktycznie żadnego wpływu na zdrowie. Podobnie bezzasadne są panikarskie doniesienia o utlenianiu się kwasów tłuszczowych. Procesy te podczas smażenia w kuchni są tak słabo nasilone, że można je pominąć w rozważaniach o zdrowiu. Spokojnie można używać do smażenia oleju rzepakowego czy oliwy z oliwek.
Wersja anglojęzyczna: